– Po co miesza się pan w nasze sprawy, skoro jest pan z Wałbrzycha?

– Muszę panią zaskoczyć, od kilku lat nie mieszkam w Wałbrzychu. Wydaje mi się, że pani pytanie dotyka słów kierowanych pod moim adresem podczas ostatniej sesji rady powiatu. Straszenie mieszkańców opowieściami, że jestem z Wałbrzycha, nie jest dla mnie nowością. W wyborach na burmistrza Kamiennej Góry w 2014 r. przeszedłem do II tury, zostawiając za sobą Jarosława Gęborysa, Małgorzatę Krzyszkowską, Tadeusza Rycharskiego i Janusza Chodasewicza. Mój konkurent w II turze w kampanii również straszył mieszkańców, że jestem z Wałbrzycha. Tymczasem dostałem 46 proc. głosów mieszkańców, prowadząc własną kampanię, za własne pieniądze. Wie pani, ja tu zostawiłem serce przez te kilkanaście lat i spotkałem tutaj mnóstwo cudownych ludzi. Być może na wiosnę 2024 roku zdecyduję o ponownym moim starcie. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.